piątek, 17 marca 2017

Lutowy (spóźniony) Epikbox

Dzisiaj do moich drzwi zadzwonił kurier z przesyłką. Wreszcie, po pewnych przejściach, przyszedł do mnie Epikbox nr 6 i postanowiłam, że musi pojawić się na moim blogu post, w którym pokażę jego zawartość i ocenię, czy było warto w ogóle go zamawiać. Jesteście ciekawi, co znalazło się w lutowej odsłonie tego pudełka? A więc zapraszam!

Czym jest Epikbox?
Jeśli jeszcze nie słyszeliście o tej inicjatywie, spieszę z wyjaśnieniami. Epikbox to tematyczne pudełko zawierające książkę z gatunku Young Adult oraz od 3 do 5 gadżetów książkowych. Pudełko dostarczane jest raz na kwartał, a jego koszt wynosi 47 zł plus koszty dostawy.

O lutowej edycji
Tematem szóstego już boxa było 1001 nocy i wyjątkowo kosztował on 59 zł. W pudełku miała pojawić się figurka Mystery Funko Pop. To właśnie za sprawą figurki cena lutowej edycji była wyższa i, jeśli mam być szczera, była głównym powodem, dla którego chciałam mieć tego boxa. Jak się jednak okazało w lutym, hurtownia zawaliła sprawę i zamówienie na figurki byłoby zrealizowane dopiero w kwietniu. Organizatorki zapytały na FB o to, co mają w tym wypadku zrobić. Opcją, która wygrała, było zastąpienie figurki innymi gadżetami książkowymi. Pojawiła się nawet propozycja tego, z jakiego sklepu internetowego można by zamówić coś do boxa w zamian. Nie pamiętam już, co to był za sklep, ale były w nim sprzedawane m.in. obłędne kubki oraz poszewki na poduszki i napisałam w komentarzu, że byłabym usatysfakcjonowana, gdyby pojawiły się w pudełku właśnie tego typu rzeczy. Wielu osobom podobały się także torby. Post zniknął, a ostatecznie wysyłka Epikboxa przesunęła się na połowę marca. Czekałam cierpliwie, licząc na to, że zawartość wynagrodzi mi ten niesmak z brakiem figurki i terminem realizacji zamówienia. Dzisiaj wreszcie doczekałam się przesyłki.

Zanim przejdę do zawartości, z góry przepraszam za oświetlenie na zdjęciach. Poprzednie dni były słoneczne i dzisiaj, jak na złość, kiedy zależało mi na ładnych zdjęciach, musiało padać i być szaro. Starałam się poprawić ich jasność i kolory. Wyszło, jak wyszło.

Co znalazło się w pudełku?
Po otwarciu pudełka oczom moim ukazał się taki widok:


Już pierwsze zdziwienie – żadnych ozdobnych bibułek czy wypełnienia? Nic nie latało luzem po pudełku, więc zapewne nie było potrzebne, ale box byłby bardziej efektowny. No nic, trochę zgrozą mnie przejęło to, że to fioletowe coś było tak zgięte. Czym okazało się owe fioletowe coś?


Okazało się, że to teczka. Nie widać tego na zdjęciu, ale zagięcia niestety pozostały. W środku znajdowały się trzy plakaty: z Diabelskich maszyn Cassandry Clare, z Dworu cierni i róż Sarah J. Maas oraz z Szóstki wron Leigh Bardugo. Wszystkie trzy poniżej:




No ładne, tylko na co mi one? :/ Po wyjęciu teczki w pudełko ujrzałam woreczek z gadżetami książkowymi:


Pod nimi natomiast wylądowała książka lutowego Epikboxa, którą jest Zakazane życzenie Jessicki Khoury:


Kiedy został ogłoszony temat lutowego Epikboxa, nie było jeszcze informacji o planowanym wydaniu tej książki, dlatego sądziłam, że w pudełku znajdzie się Gniew i świt Renee Ahdieh. Szczerze powiedziawszy, gdybym wiedziała, że będzie to jednak Zakazane życzenie, nie skusiłabym się na to pudełko. Książkę pewnie i tak otrzymałabym w ramach współpracy z wydawnictwem. Niemniej na pewno ją przeczytam.

Przejdźmy jednak do gadżetów. Część z nich (oraz ponownie książkę) zobaczycie na poniższym zdjęciu:


Trzeba przyznać, że okładka Zakazanego życzenia jest obłędna. Z gadżetów mamy tutaj gwiazdkę, czyli korkową podkładkę pod kubek, oraz sowią zakładkę magnetyczną. Trzy kartki po prawej i zakładkę możecie zobaczyć z bliska:


Biała kartka to dedykacja od autorki książki, z drugiej strony jest zaś jej krótka recenzja. Środkowa kartka to reklamówka Epikboxa Vintage, z drugiej strony zaś zaproszenie na stoisko Epikboxa na Pyrkonie. Trzecia kartka to cytat Sarah J. Maas, natomiast z drugiej strony znajduje się opis boxa:


Ostatnie gadżety z pudełka wyglądają tak:


To torba na zakupy, kołonotatnik i lusterko kieszonkowe. Jeśli mam być szczera, to miałam nadzieję, że nie znajdę torby na zakupy w tym pudełku, no i proszę, jednak znalazłam. Jest ładna, ale ja za torbami nie szaleję. Mam parę i więcej nie potrzebuję. Jak już wspomniałam, marzyłam o poszewce lub kubku i jestem rozczarowana. :/ Poniżej zbliżenia zeszytu i lusterka:


Karteczkę z zawartością boxa przeczytałam na końcu, więc początkowo myślałam, że to kółeczko to przypinka, jak się jednak okazało, byłam w błędzie. Mam wrażenie, że to lusterko może się porysować. Mam nadzieję, że się mylę. A zeszyt? Jak to zeszyt, nic specjalnego.

Tak wygląda cała zawartość pudełka:


Ech, dawno nie czułam takiego zawodu. Liczyłam na coś ekstra, co mi się naprawdę spodoba i lipa. Czy warto było płacić więcej? Nie. Czy warto było czekać dłużej? Nie. Czy jeszcze kiedyś skuszę się na Epikboxa? Wątpię. No i to by było na tyle. Lepiej jednak samemu coś sobie kupić i mieć pewność, że będzie się zadowolonym.
Do zaczytania,


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Informacja
Na blogu zainstalowany jest zewnętrzny system komentarzy Disqus. Więcej o nim w Polityce Prywatności.