sobota, 11 marca 2017

I obiecuję ci miłość – Marta W. Staniszewska

Minęło kilka miesięcy od mojego spotkania z debiutem literackim Marty W. Staniszewskiej w dylogii Nigdy.... Mimo pewnym malutkich zastrzeżeń, była to całkiem przyjemna, lekka lektura. Niedawno w moje ręce wpadła kolejna powieść tej autorki, I obiecuję ci miłość, o której opowiem właśnie dzisiaj.

Izabella jest mężatką i choć w jej małżeństwie bywa różnie, tak jak wpoili jej to rodzice, jak na dobrą żonę przystało, zawsze wiernie i posłusznie stoi przy apodyktycznym mężu. W chwilach słabości pozwala sobie dopuścić do głosu słodko-gorzkie wspomnienie o pełnym namiętności pocałunku z Wincentem – mężczyzną, który obiecał jej, że będą razem i który nie dotrzymał słowa, łamiąc jej serce. Tym samym Wincentem, który jest przyjacielem i wspólnikiem jej męża. Tym samym Wincentem, z którym wkrótce ma zacząć pracować w ich wspólnym barze. Powinna traktować go z dystansem, być profesjonalistką. Tak, powinna, ale jej serce nadal reaguje na Wincenta, a i ona chyba nie jest mu obojętna. W końcu stara miłość nie rdzewieje. Tylko co na to mąż Belli, Tomek?

I obiecuję ci miłość to lekka powieść, którą czyta się w iście ekspresowym tempie. Powinna być też przyjemną lekturą, ale niestety mnie nie przypadła ona do gustu. Dosyć szybko doszłam do wniosku, że nie ma najmniejszej szansy, bym polubiła Bellę, a jeśli głównej bohaterki nie mogę polubić, a wręcz mnie ona irytuje, raczej trudno będzie mówić o przyjemności z lektury. Bella reprezentuje typ kobiet, na który reaguję alergicznie. Jest kobietą, która daje ciche przyzwolenie na to, jak traktuje ją mąż. A traktuje źle, nawet bardzo źle. Nie tylko kompletnie jej nie szanuje i bywa agresywny, ale też traktuje ją jak własność, decydując o każdym aspekcie jej życia. Bella jednak nie zostawi męża z tego powodu, ponieważ ślubowała przed ołtarzem, że nie opuści go aż do śmierci. Nie trawię takich właśnie kobiet, które robią z siebie męczennice, tkwiąc w związkach, w których są poniżane, tylko dlatego, że przyrzekały przed ołtarzem. Heloł! On też przyrzekał ci miłość i szacunek, a skoro nie wywiązuje się ze swojej obietnicy, ty możesz czuć się zwolniona ze swojego przyrzeczenia. Masz jedno życie, więc nie marnuj go na dupka, który cię niszczy! Widzicie, nawet teraz skoczyło mi ciśnienie, tak bardzo mnie Bella irytowała swoim zachowaniem.

W książce jest wyraźny podział na bohaterów pozytywnych i negatywnych. Miałam takie wrażenie, że jako czytelnik mam od razu współczuć stłamszonej Belli, znienawidzić apodyktycznego palanta, jakim jest Tomek, i zakochać się w przystojnym Wincencie. Misja wykonana połowicznie, bo o ile Tomka rzeczywiście znienawidziłam, a Wincenta nawet polubiłam, to za nic nie potrafiłam współczuć Belli. Taka jestem.

W książce pojawiają się ciekawe postacie drugoplanowe, a wśród nich wybija się na pierwszy plan przyjaciółka Belli, Magdalena, która zawsze ją wspiera. Podobała mi się koncepcja jej francuskiego pochodzenia, łamanej polszczyzny i wtrącania w wypowiedzi francuskich zwrotów, ale nie spodobał mi się już sposób ich tłumaczenia. Magda w swoich wypowiedziach zaraz tłumaczy francuskie zwroty, co niestety brzmiało według mnie sztucznie. Bella, o ile dobrze zrozumiałam, rozumie francuski, więc nie byłoby potrzeby, by jej przyjaciółka musiała tłumaczyć jej dane słówka czy zdania. O wiele naturalniej wyglądałyby ich dialogi, gdyby tego tłumaczenia nie było w tekście, ale pojawiało się w dolnych przypisach.

Zagłębiając się w lekturę, miałam na początku wrażenie, że wszechwiedzący narrator zdradza zbyt wiele na samym starcie. Chcąc wprowadzić czytelnika w historie bohaterów, nakreślić ich przeszłość, zdradza także ich uczucia do danych postaci i motywy, jakie nimi kierują, przez co nietrudno przewidzieć, jakie posunięcia mogą mieć później miejsce. Miałam odczucie, że przez to niewiele rzeczy zostanie owianych tajemnicą i później pozostanie mi jedynie obserwowanie, jak dane postacie wcielają w życie swoje plany. Okazało się jednak, że mimo wszystko pewne zaskakujące zwroty akcji i chwile trzymające w napięciu także się pojawiły. Samo zakończenie jednak udało mi się przewidzieć.

Porównując dylogię Nigdy... oraz I obiecuję ci miłość, muszę przyznać, że autorka rozwinęła swój warsztat. W Nigdy... wszystko działo się za szybko, przez co trudno było naprawdę dobrze poznać bohaterów i się z nimi jakoś zżyć. W I obiecuję ci miłość historia rozwija się wolniej, przez co jest czas na rozbudowanie charakteru bohaterów i zbudowanie ich wzajemnej, głębszej relacji. Między bohaterami iskrzy od uczuć i namiętności, której trudno im się oprzeć. Żałuję, że przez alergię na postawę Belli, nie umiałam dać się tej historii porwać.

I obiecuję ci miłość to powieść, która może spodobać się wielbicielkom lekkich romansów kipiących od uczuć. Nie powiem, że odradzam tę książkę, mimo iż mnie ona nie przypadła do gustu. W końcu nie każdy jest alergikiem, prawda? ;)
Do zaczytania,


Szczegółowe informacje:
Tytuł: "I obiecuję ci miłość"
Autor: Marta W. Staniszewska
Wydawnictwo: Psychoskok
Rok wyd.: 2016
Stron: 288
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena okładkowa: 34,90 zł









Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję autorce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Informacja
Na blogu zainstalowany jest zewnętrzny system komentarzy Disqus. Więcej o nim w Polityce Prywatności.